piątek, 25 października 2013

Kruseler

Ponad doba roboty - podliczałam na bieżąco roboczogodziny. Nie wiem, ile metrów lnianego paska obszywałam. Zżymałam się i przeklinałam cały świat. Ale zrobiłam!!!
A to i tak nie jest ten mój, zaczęty kilka miesięcy temu i leżący gdzieś w kącie, tylko kolejny, dla koleżanki. Teraz tym bardziej nie będę w stanie się za niego zabrać.
Wahałam się, w jaki sposób tę chustę zrobić. Wiedziałam tylko, że wyżej wymieniona koleżanka chce plaster miodu. A co dalej? Wiele osób marszczy i ściąga kruselery z tyłu, inne nie. Po gapieniu się na rzeźby i ikonografię (jedną z nich widać poniżej), zdecydowałam, że puszczę go luźno na plecy.

 Teraz czas na chwalenie się efektami:


Chusta mi się podoba i nie miałabym wielkiego żalu, jeśli koleżance by się teraz odwidział. :P Zapłaciłabym wtedy nawet za materiał. Mam jednak nadzieję, że właścicielka będzie szczęśliwa i zadowolona, a ja zmuszę się do dokończenia swojego.