poniedziałek, 11 listopada 2013

Dlaczego fajnie jest pleść sznurek?

Ostatnio staram się realizować ambitny plan zrobienia sobie na kolejny sezon sznurków w większej ilości: mniej więcej wiosną zawsze zaczynam kwilić, że cały czas brakuje mi cholernego sznurka do kiecki/dubletu/nogawic/czegokolwiek. Teraz postanowiłam to zmienić i tylko odcinać od kłębka potrzebną ilość.
Przerzuciłam się ostatnio na lucetę; kiedyś, używając palców, potrafiłam sobie zedrzeć trochę naskórka. :P Prawdopodobnie większość ludzi ma jednak mocniejszą skórę i im takie coś nie grozi.
I tak sobie plotąc, plotąc, plotąc, doszłam do wniosku, że jest to genialne zajęcie!
Po pierwsze, sznurek się zawsze przyda. Jak nie do stroju, to do włosów lub chociażby do identyfikacji swojego sprzętu obozowego. 
Po drugie, można go robić wszędzie: w domu, w środkach komunikacji miejskiej, w wersji dla studentów na wykładach, w wersji dla pracowników niezbyt obarczonych obowiązkami w pracy, itp., itd.
Robota zajmuje niewiele miejsca i jest odporna na transport w damskiej torebce. 
I nigdy nie padnie jej bateria. Co najwyżej nić się skończy...
Sznurek nie pochłania też całej uwagi. W międzyczasie można z kimś rozmawiać, patrzec przez okno, oglądać film... Spróbujcie takie coś zrobić z książką. Kiedy ja czytam coś ciekawego, można mnie wynieść i okraść. 
Nie potrzeba do tego specjalnych narzędzi, wystarczą palce.
Nie wymaga specjalnego przygotowania. Można wziąć nic i robić. Nie da się tego powiedzieć o np. tkaniu na tabliczkach. 
Samo monotonne zajęcie odpręża i wycisza, przynajmniej mnie. :]
Podsumowując, plecenie sznurka jest fajne. Zachęcam. :)

czwartek, 7 listopada 2013

Coś nowego w przygotowaniu

Ostatnio nie produkuję zbyt wiele, ale jednak coś tam pomalutku się tworzy. Na przykład kolejna opaska na głowę. W rzeczywistości jest bardziej fioletowa niż różowa, ale nie wymagajmy zbyt wiele od telefonu komórkowego. Muszę jej jeszcze zamontować nabijki i będzie gotowa. Tym razem tkałam na 17 tabliczkach, a nie ok. 30, ponieważ dorwałam grubsze nici jedwabne. Krajka wyszła bardziej mięsista i sprawia wrażenie solidniejszej. z tego samego rodzaju nici będę wnet tkała pasek do houppelande. :)

Ambitnie postanowiłam sobie wytworzyć patynki (funkcjonalne, nie na wystawę :p). Wyrzynarka, szlifierka, resztki jakichś desek, trzy zdrowaśki i do przodu. :] Efekt jest, jaki jest, trochę krzywy, a o tych antypoślizgowych rowkach nawet nie mówię. Pozostaje mi zorganizowac sobie trochę skóry, żeby to poskładać. Grunt, że spełnię kolejną swoją zachciankę tanim kosztem.