O mroku na przykład. Wszyscy wozimy ze sobą jakieś mroczne rzeczy, bo z różnych powodów brakuje nam ich odpowiedników. Zastanawiałam się, czego takiego używam na imprezach, co jest obrzydliwie mroczne i ociekające plastikiem, a wychodzi czasem na wierzch.
No i odkryłam, że zawsze towarzyszy mi chamskie lusterko w niebieskiej, plastikowej ramce. Ałć!
Trzeba było coś z tym zrobić. Widziałam przepiękne rekonstrukcje luster w oprawach z kości - ale nie wypłaciłabym się chyba za samą robociznę. Zaczęłam kombinować, jak by to ugryźć po domowemu, wspierając się źródłami.
'Luttrell Psalter', c. 1325-1335 |
De claris mulieribus, pierwsza ćwierć XVw |
Jak widać, przez niecały wiek mało się zmieniło. Wyjaśniłam tacie, czego potrzebuję, zamówiłam mosiężną blaszkę i dziś w moje ręce trafił nowy, prototypowy gadżet. Lusterko jest, delikatnie mówiąc, solidne i przeciwpancerne, bo tacie przeszkadzała jakaś resztka deski o grubości 2 cm. Może służyć jako damska broń boczna. Poza tym, jest genialne. Wszystko w nim widać, na pewno się nie potłucze w transporcie i nie trzeba go wstydliwie ukrywać. :)
O wow! :-) bardzo fajny pomysł ;-)
OdpowiedzUsuń