Nie ma bardziej zachciewnej istoty niż niewiasta... A najgorzej, jak koleżanki zaczynają mieć coś, czego ja jeszcze nie mam, a mi się podoba.
A koleżanki zaczęły biegać w cudnych, jedwabnych sukniach! A ja, puch marny, uwielbiam jedwab...
Najpierw rozważałam, gdzie ten jedwab kupić. Rozważyłam i wybrałam sobie tkaninę.
Potem, co właściwie z tego wytworzyć. Cotehardie nie, bo przytyję/schudnę i przestanie pasować... Hopkę? Nie stać mnie! Pozostał surcot. :) Obszyłam go króliczym futrem.
Nowa suknia miała premierę na turnieju w Toszku po dziczyźnie, a przed zmywaniem.
fot. Marta |
fot. Marta |
fot. Marta |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz