niedziela, 14 lipca 2013

Praca wre, ścinki lecą

Szyju, szyju, szyju... Ostatnio mam dużo roboty, więc mój nieszczęsny kruseler nadal leży w kącie. Na zdjęciu po lewej widać prawie wszystkie rzeczy, które mam do zrobienia.
To zielonkawe to męska tunika, brązowe z kremową podszewką to cotehardie, białe to giezło, fioletowe surcot, a czerwone to moje houppelande, które jeszcze oczekuje na swój czas. A raczej na odpowiednią szmatkę na podszycie rękawów. Widać jeszcze dyndającą czarną nogawicę... Sukcesywnie będzie to trzeba powykańczać. :)






 Co do cotehardie, to znów poczułam wenę do nadziabania guzików w zgodzie z zasadą, że więcej lepiej. Sądzę, że jeśli zrobię jeszcze 4-5 razy więcej sztuk, to wystarczy. Mam nadzieję, że właściciel mnie nie przeklnie i nie rzuci na mnie klątwy.












Na koniec pochwalę się moim nakryciem głowy do houppelande. Wałek jest bardzo lekki, wypchany runem i pozwala się łatwo modelować dzięki drutowi wewnątrz. Ozdobiłam go dodatkowo fibulą.

1 komentarz:

  1. Nakrycie głowy - super! I świetnie wygląda na czarnym tle, jak z obrazu któregoś z flamandzkich mistrzów ;)

    OdpowiedzUsuń