sobota, 8 grudnia 2012

Haftowana poducha: koniec!

W końcu skończyłam haftować ramkę wokół niewiasty, napchałam do środka runa, żeby poducha była lekka i miękka, całość obszyłam dookoła sznurkiem a na rogach umieściłam chwosty.
Ze względu na zastosowanie i wygląd tej pani można rzec, że całość jest do du**. :]

Śpiewnik

 Wszyscy niejednokrotnie widzieliśmy, że do pomocy w śpiewaniu wykorzystuje się powszechnie mroczne kserówki, które przynajmniej moim zdaniem psują klimat i przewijają się na zdjęciach z imprez. Postanowiłam przerwać świecką tradycję kultu kserokopiarki i w ramach prezentu na Mikołaja wytworzyłam dla mojego błazna śpiewnik. 
Nie jest to jednak książki rekonstrukcja idealna: wiem, że o wiele lepsza byłaby okładka skórzana, jednak ze skórą pracować nie potrafię, a w oryginalnych manuskryptach litery są bardziej zbite i brakuje rozbicia na wersy. Cóż, śpiewnik przeznaczony jest dla osoby nieobytej z zabytkami piśmiennictwa, korzystającej z takich tekstów przy wieczornym piwku albo dwóch, albo... zresztą nieważne. Grunt, że upominek okazał się być bardzo trafiony i godziny poświęcone na wypisanie tych tekstów na papierze czerpanym nie zmarnują się.

wtorek, 30 października 2012

Projekt: fajna poducha. W końcu ciąg dalszy

Niewiasta z "Romansu o Aleksandrze" w końcu doczekała się wyhaftowania, chociaż co prawda nie jest zbyt podobna do oryginału:
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Romance_of_alexander.jpg
Teraz wyhaftuję dookoła jakąś ładną ramkę, wypcham poduchę runem (chcę, żeby była lekka, w przeciwieństwie do mojej starej, wypchanej ścinkami materiału, którą można zrobić komuś krzywdę ), zaszyję, ozdobię sznurkiem i chwostami, i voila. :)

piątek, 19 października 2012

sobota, 15 września 2012

Haftowane podwiązki

W końcu dorwałam patent na efektowniejsze i tańsze męskie podwiązki do nogawic.
Jest to mój pierwszy haft tego typu, oznacza to, że istnieją na tym padole łez rzeczy mniej krzywe.
Podwiązki mają po 30cm, nie wliczając sznurków.

poniedziałek, 3 września 2012

Powrót

Klasztor został obroniony, husyci pokonani i było miło. Teraz mogę czekać na toszecki turniej.
A w międzyczasie wypada coś wyprodukować (miło) i zająć się trochę studiowaniem (niemiło).











Ze względu na prośbę P. przedstawiam Stefana Al Dente. 

Ja i Stefan

Stefan już z nosem

Stefan w kapeluszu

Jeszcze zimny Stefan
Już gorący Stefan
Przyczajony Stefan


Stefan w czapce


poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Oblężenie Klasztoru 2012

Pora pakować graty! Jutro wyjeżdżam do Lubiąża gromić husytów. Co prawda inscenizacja jest dopiero w sobotę, ale wcześniej trzeba się pointegrować.
Link do wydarzenia na FB:
http://www.facebook.com/events/390909344297012/

sobota, 11 sierpnia 2012

Kolejna sakiewka

W końcu gotowa! Obszyłam na górze jedwabiem z lnianą podszewką. Byłaby większa, gdyby nie ograniczony zapas nici. :)

czwartek, 2 sierpnia 2012

Projekt "fajna poducha"

Mój tata jest fajny i udało mi się ubłagać go o nowe krzesło, lepsze od poprzedniego. No a jak nowe krzesło, to i nowa poducha się przyda.
Wymyśliłam, że wyhaftuję sobie na niej coś w miarę prostego, choć nie wiem, jak to się skończy. Na razie przerysowałam ikonografię metodą "na oko", z dziubdzianiem mi się nie spieszy.

Planuję dodać jeszcze jakąś ramkę, a całość wypchać runem i przyozdobić chwostami. Jestem bardzo ciekawa, czy mi to w miarę sensownie wyjdzie, czy porywam się z motyką na słońce.

Życzcie mi powodzenia. :]

niedziela, 29 lipca 2012

Surcot i spodnia z bombardes

 Przydługie, rozszerzające się od nadgarstków rękawy sukni spodniej to bombardes. Jest to też wariant rękawa do sukni wierzchniej, ale zachciało mi się mieć oryginalniejszą cotte simple. Rozpatrywałam tez opcję z guzikami, ale jestem ułomna pod względem zapinania sobie czegokolwiek na przedramionach a głupio mi wciąż szukać dobrych ludzi, którzy to za mnie zrobią. Na ikonografiach spotkać można bombardes różnej długości: od takich do połowy dłoni do mocno przydługawych. Na zdjęciu poniżej widać je w wersji wywiniętej.

Wierzchnia suknia na zdjęciach to surcot. Średniowieczny Kościół nie lubił zbytnio tej kiecki z uwagi na tzw. "diabelskie okna", czyli wycięcia po bokach, przez które widać ściśniętą pasem talię. Olaboga, toż to sodoma i gomora!
Surcoty pojawiały się w różnych formach i rozmaicie ozdabiane. U mnie diabelskie okna obszyte są lisim futrem.
Na głowie mam nałęczkę z podwijką. Takie połączenie przystawało mężatkom, ale że jestem posunięta w latach (rocznik 1990 to nie przelewki, wiele niewiast w moim wieku ma już dzieci ;) ), a od czterech lat mam tego samego lubego, uważam, że mogę sobie na to pozwolić. Podoba mi się takie połączenie i kropka. :]

Nie wiem, co wyprodukuję do kolejnego odcinka. :)

Postępy

W kiecce już sobie tworzę dziurki. 3,5 cm., przekłuwam, obszywam, 3,5 cm., przekłuwam, obszywam, 3,5 cm.... I w koło, Macieju.
Dublet oczekuje na wykończenie.  To rozcięcie wyszło  mi tym razem ekspresowo, pomogłam sobie waserwogą. Nie mam zielonego pojęcia, jak na to się mówi po polsku. :]
W planach jest kolejny gremlin, leży sobie na razie tylko taki wykrojony...

piątek, 27 lipca 2012

Cotte simple z krótkim rękawem

 Najprostsza możliwa suknia jest też tą najpotrzebniejszą. Robocza cotte simple przeznaczona była w zasadzie tylko do pracy.
Ta zielona na zdjęciu wyszła dziś prosto spod igły, jest wiązana z przodu i zmajstrowałam ją z lnu.
Do tego założyłam fartuch, kaptur (oczywiście krzywo go zamontowałam), chustę (bo bez niej nie przystoi pokazywać się kobiecie), giezło (bo bez bielizny się nie chodzi) i kapelusz z rogożyny, ale to już akurat nie moja robota.

W następnym odcinku: suknia spodnia z rękawami typu bombardes.

Dziś do roboty: cotte simple x2, dublet x1, nie wiadomo, co jeszcze...
Pewnie zdążę się dziś jakąś kiecką pochwalić. Trzymajcie kciuki.

wtorek, 24 lipca 2012

Cotehardie mi-parti


 Wierzchnie. Kolorowe. Dworskie.

Moja ulubiona cotehardie, uszyte w 2,5 dnia, z wlekącym się za  mną trenem, na które zeszło w sumie 12 metrów materiału, bo dół jest baaaardzo mocno rozklinowany.
Ta suknia nie jest praktyczna, nie nadaje się do żadnej pracy. Ona po prostu ma wyglądać. ;)


niedziela, 22 lipca 2012

Przeszywka



Co to jest? Dziabie się sto lat, wypycha, formuje, pilnuje, by się trzymało i w miarę wyglądało? Przeszywa! Pan zwany dalej jako Fuck-yeah (nie mylić z Poker-face) wymyślił sobie pikowańca mi-parti w dzikim zestawieniu pomarańczowo-zielonym, zapinanego na guziki. Pikowanie, naśladujące po trochu purpoint (przeszywanica ta bynajmniej purpointem nie jest), wykonałam lnianą dratwą.
Wykonana jest techniką warstwową.

Błazen

Gdzieś przed rokiem moje lube zarzuciło hasłem "będę błaznem!". Cóż, pomysł mi się spodobał. Pan zwany dalej jako Poker-face uznał, że do jego cotehardie (czarno-czerwona w stylu mi-parti) pasować będzie kaptur w podobnych kolorach. Czarny się znalazł, zamiast czerwonego trafiliśmy na bordowy, a podszewkę wmontowałam wrzosową.
Kaptur błazna rzuca się w oczy i spotyka się z pozytywnymi komentarzami.
Moim zdaniem jest to jedna z najfajnieszych rzeczy, które stworzyłam.
Cotehardie to też moja robota, ale gdzie jej tam do tego kaptura... ;)
Na zdjęciu po prawej mam na sobie cotte simple z dopinanymi rękawami.

sobota, 21 lipca 2012

Nogawice

Robię się pomalutku na łucznika. Łuk jest, przeszywka jest, bielizna jest, hełmu na razie brak, ale nogawice też są. I przyznam, że są dobrze dopasowane, ciasno opinają ciało, nie krępując przy tym ruchów
Na zdjęciu uwieczniłam moją nogę w nogawicy uszytej ze strasznej, różowo-czarnej wełny jodełki, która nijak ma się do mojego normalnego stylu ubierania się. Uważam, że rekonstrukcja to zabawa, więc się bawię: krojami, kolorami, zestawieniami ciuchów - byleby było poprawne historycznie.
Stroje szyję standardowo: niewidoczne szwy szyje maszynowo (są mocniejsze i szybsze), a wykończenia grzecznie dziabię łapami.

Gremlin i płaszczyk

Na razie sukcesywnie będę wrzucać tutaj gotowe, co ciekawsze moje wytwory (muszę wpierw zdobyć copyrighty na zdjęcia :p ), a przy okazji pochwalę się też nowymi rzeczami.

Na zdjęciu mam na sobie gremlina, który prezentuje się na tyle zabawnie, że wołali już za mną "witch!" (coś w tym pewnie jest) i krótki damski płaszczyk z koła zapinany na materiałowe, małe guziki.
Uwielbiam małe guziki!
Płaszcza doszukałam się na jednej ikonografii (zabijcie mnie, ale nie pamiętam źródła). Sięga mniej więcej do pasa, więc nie krępuje ruchów jak taki zwyczajny, duży z 1/2 koła.

Pater noster

Takie koraliki często widać na ikonografiach. Na pytanie "co to" z reguły odpowiadam, że to taki prototyp różańca z tą różnicą, że odmawia się na nim "Ojcze nasz", jak z resztą nazwa wskazuje.
Mój jest wykonany z koralu i jadeitu.

Haftowana torba

Haftowana torba jest lepszą wersją pielgrzymki: nie dość że jest równie praktyczna jak zwykła (czyli nadaje się do wyprawy do sklepu po puszkowane napoje ;) ), to wygląda o wiele przyjemniej dla oka.

Haftowane pudełko


Do zrobienia tego pudełka zainspirowało mnie zdjęcie zabytku z Muzeum Wiktorii i Alberta. Ze względu na ograniczone zasoby nici wybrałam wzory do swoich potrzeb.
Idealnie się sprawdza jako przechowywacz przyborów krawieckich i drobnych dodatków do stroju, jak podwiązki czy szpilki.

Haftowane sakiewki

Oto moje jałmużniczki, bez których nie rozstaję się na imprezach historycznych i każdej innej okazji, kiedy mogę poparadować w stroju średniowiecznym.
Ta mniejsza ma pozmieniane kolory względem oryginału, natomiast większa jest bardzo zbliżona do swojego pierwowzoru.
Trzecia się tworzy. ;)
Witam!
Rekonstrukcja historyczna to jedna z moich pasji. Dzięki niej nauczyłam się szyć i haftować, a że wychodzi mi to coraz lepiej, chciałabym się pochwalić niektórymi dziełami na tym blogu.
Zapraszam do przeglądania moich postów.