Dziś na wesoło. Korzystając z okazji, że tata wytoczył ciężki sprzęt i coś tam majstruje, postanowiłam z resztek desek sklecić latarenkę. Na podstawie kwadratu, żeby ograniczyć ilość miejsc, które mogłabym spier... zepsuć.
Już jakiś czas temu własnoręcznie wycięłam owe kwadraciki. Wyrzynarką! Dziś przyszła pora na naukę obsługi wiertarki. Jakoś poszło. Nawet da się wsadzić patyki tak, żeby pasowały do obu podstaw. To znaczy trzy patyki, bo muszę jeden podzielić. Powinno być dobrze. Będę musiała jeszcze wymyślić sposób montażu świeczki - jak najmniej inwazyjny, żeby niczego nie spier... zepsuć.
Tylko nie mogłam sobie sama tego kółka wyciąć. Wiertara z zamontowaną już odpowiednią końcówką została mi odebrana w dobrych intencjach.
Na koniec dorzucam fotki z prac nad cotehardie. Wszystkie guziki (sztuk 64) są już przyszyte i pozostało mi zrobić na chwile obecną 37 dziurek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz