piątek, 17 maja 2013

Ja i krajki tabliczkowe - przygody ciąg dalszy

Witam, witam, pewnie po poprzednim poście pomyśleliście, że mam dwie lewe ręce i nie nauczę się krajkować do porządku. Byliście w błędzie. Poćwiczyłam jeszcze trochę na babcinej wełnie i dratwie, dość szybko zaczęło mi to wychodzić jak należy i zamówiłam sobie jedwabne nici, na tekstylną opaskę. Widziałam już kilka takich (w źródłach i na rekonstruktorkach) i zapragnęłam podobnej dla siebie. Tak, przyznaję się bez bicia: to dla opaski zachciało mi się tabliczek!
32 tabliczki, konstrukcja rozpięta między tapczanem a krzesłem, nieustannie ścierpnięte nogi od pokracznego siedzenia, coraz bardzie pomysłowe próby utrzymania wszystkich tabliczek w ryzach... Opłacało się. Muszę teraz tylko zainwestować w kilka nabijek.
Taśma ma ponad 0,5 m długości (nie licząc warkoczy na końcach) i ok. 1,2 cm szerokości.
Dygresja: mama zawsze potrafi wesprzeć. O opasce powiedziała "Fajne to jest, ale po co to robić, jak w pasmanteriach są tasiemki".

2 komentarze:

  1. czy jest możliwość zamówienia takiej krajki? bo moje umiejętności tkackie są mizerne ;)

    Pozdrawiam
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest możliwość. :) Napisz do mnie na nissaya@gmail.com

      Usuń