środa, 26 czerwca 2013

Guziki cynowe

Dziś nie będzie ani o szyciu, ani o hafcie, ani o niczym innym w ten deseń. Bezrobotne, znudzone stworzenie - w sensie moja skromna osoba - postanowiła zająć się do odmiany odlewnictwem. Robię w międzyczasie kruseler, a że od tego potworka najchętniej bym uciekła, znalazłam sobie inne zajęcie. ;)
W pewnym markecie budowlanym kupiłam przed tygodniem cynę w sztabkach i opakowanie glinki na formy.
Oczywiście już kilka prób roztopienia tego zdążyłam podjąć. Dobra rada, drogie dzieci: cynę topimy w garnuszku z aluminium, a nie w emaliowanym. Stanowczo nie w emaliowanym. Nie, nie i jeszcze raz nie.
I w końcu się udało! Odlałam sobie kilkanaście guzików - co prawda to jeszcze nie jest pierwsza jakość, ale we wszystkim trzeba zdobyć wprawę.
Prezentuję dwie sztuki, które już są w 100% gotowe. w pozostałych muszę dopracować oczko, które zrobiłam w dosyć głupi sposób. Następnym razem się poprawię, bo już zmądrzałam. Nieco. Guziki wykorzystam do mojej hoppelande. :]


3 komentarze:

  1. bardzo ładne, a jak poradziłaś sobie z oczkiem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zatopiłam w roztopionej cynie wygięty drucik. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysłowo ;) podziwiam Twoje wyroby. pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń